Wprowadź byliny do ogrodu

Rośliny, które raz zasadzone, regularnie, każdej wiosny na nowo pojawią się w ogrodzie to właśnie byliny. Rośliny wieloletnie ale nie krzewy ani drzewa, gdyż byliny niemal wszystkie zupełnie zanikają na zimę. Nad powierzchnią ziemi pozostają jedynie ich zasuszone, poszarzałe łodyżki i kwiatostany.
Skąd wziąć byliny do ogrodu?
Najłatwiej, kupić sadzonkę w szkółce, centrum ogrodniczym a nawet, o zgrozo, supermarkecie. Jest to bardzo szybka "metoda" ale jednocześnie najdroższa, gdyż duże okazy to koszt kilkunastu a nawet kilkudziesięciu złotych. Zwłaszcza jeśli wypatrzymy prawdziwego białego kruka. W przypadku łatwiej dostępnych(pospolitych) gatunków czy odmian warto się zastanowić, policzyć złotówki i poszukać w internecie a okaże się, że wiele szkółek oferuje także sadzonki bylin sprzedawanych w mniej reprezentacyjnych, nieco mniejszych, czarnych doniczkach produkcyjnych. Są to plastikowe, kwadratowe doniczki o boku długości 9cm, stąd ich nazwa P9. Wielkością przypominają kubek po dużym jogurcie. Takie sadzonki możemy zakupić już za kilka złotych, zazwyczaj 2-8zł. Spora różnica w cenie, która daje duże możliwości, bo byliny , a raczej rabaty bylinowe najpiękniej wyglądają jeśli posadzimy obok siebie minimum 3 sztuk z tej samej odmiany. Takie roślinki będą początkowo mniejsze ale zdecydowanie szybciej niż pojedynczy egzemplarz zapełnią przeznaczoną dla nich przestrzeń.
Byliny można zakupić także w formie kłącza obsypanego trotem lub torfem i zapakowanego w pudełko, woreczek lub specjalne plastikowe opakowanie tzw.kapersy. Rośliny w tej formie najliczniej pojawiają się w sprzedaży wczesną wiosną lub jesienią gdyż aby przetrwać w takich warunkach z później rozkwiecić rabatę rośliny muszą być w zimowym uśpieniu. Koszt jednego opakowania, które czasami mieści kilka sztuk kosztuje zwykle między 2,5 a 5zł choć większe opakowania lub ciekawsze okazy widziałam nawet w cenie dwudziestu kilki złotych. W ten sposób sprzedaje się byliny wytwarzające grube, mięsiste kłącza np.liliowce czy mak wschodni. Wysyp tego typu sadzonek jest zwłaszcza w sklepach, które nie zajmują się stricte sprzedażą roślin. Mam tu na myśli sklepy budowlane oraz wielobranżowe np. supermarkety. Kupując tam rośliny musimy mieć na uwadze, że nie zajmują się nimi specjaliści. Zresztą na ogrzewanej hali ciężko zapewnić im optymalne warunki. Dlatego największe szanse na ogrodniczy sukces , a więc wyhodowanie pięknej roślinki mamy jeśli kupimy rośliny zaraz po pojawieniu się ich w sklepie, im mniej czasu spędzą w ciepłej, jasnej hali tym lepiej. Kłącza powinny być mięsiste, nieprzesuszone ale i nie mokre, dobrze jeśli widoczne są pączki, ale roślina jeszcze nie rośnie. Po zakupie najlepiej byłoby wysadzić je do doniczek lub, jeśli to możliwe, do ogrodu. Biorąc jednak pod uwagę , że kłącza bylin najczęściej pojawiają się w sklepach w lutym/marcu to wysadzenie w ogrodzie jest raczej niemożliwe. Pozostaje więc podpędzenie w doniczce- jeśli rozpoczęły poszczanie liści, lub przechowanie uśpionych w chłodnym(5-10 stopni C) i ciemnym miejscu.
Byliny możemy także wyhodować z nasion. Ta metoda jest najtańsza ale wymaga najwięcej cierpliwości. Opakowanie nasion kosztuje około 1,5-10zł. Nasiona dostępne są w sklepach przez cały rok, chociaż oczywiście największy wybór jest wczesną wiosną. Bardzo wczesną wiosną! Sklepy ogrodnicze zaopatrują się w nasiona już w styczniu.
Tradycyjną metodą byliny siejemy w maju-czerwcu. Wybieramy miejsce lekko zacienione i niezbyt suche lub wysiewamy do doniczek czy tacek. Kiedy podrosną przerzedzamy lub pikujemy do osobnych doniczek pojedyncze sztuki. Sadzonki są gotowe do wysadzenia na miejsce stałe w ogrodzie jesienią, we wrześniu. Są jeszcze niezbyt okazałe ale ju w kolejnym roku, o ile nie nastąpi żaden kataklizm, bylinki z wiosną będą wzrastały i zdobiły rabatę, powinny osiągnąć docelową wysokość i zakwitnąć . Takie pozyskiwanie roślin to prawdziwe wyzwanie i trening wytrwałości. Ostatnio często napotykam opisy zimowego siewu bylin, który dokładniej opisałam tutaj. Po krótce polega on na tym , że nasiona wysiewamy do tacek już w grudniu/styczniu, wystawiamy na zewnątrz i spodziewamy się, że wczesnym latem będą gotowe do wysadzenia na miejsce stałe oraz, że zakwitną w tym samym roku. Metoda bardzo ciekawa. A o jej skuteczności mam zamiar przekonać się już niedługo.
Póki co jest luty więc kłącza i nasionka rządzą.
[gallery ids="2063,1824,788" type="rectangular" link="none"]
Komentarze
Prześlij komentarz