Eksperyment - zimowy wysiew byli.

Wpadło mi ostatnio w ręce kilka paczuszek z nasionami ciekawych bylin. Super!

Bylinki, nowości  - sami mile widziani goście. Po pierwszej fali radości przychodzi jednak refleksja, że przecież książkowo większość pasuje siać latem, a jesienią wysadzać do ogrodu, że znaczące rozmiary a co dopiero kwiaty to najwcześniej zobaczę w kolejnym sezonie, a pełen rozkwit, realnie patrząc, za 3 lata.
Taka perspektywa potrafi ostudzić najgorętszy zapał. Jakie to szczęście, że trafiłam na wpis pani Marianny Dzioby o zimowym, konkretnie grudniowym siewie bylin.

A zatem, dziś w ogrodzie eksperyment - zimowy wysiew bylin.

Bardzo podoba mi się ta metoda, ma ona wiele zalet takich jak:
  • oszczędność miejsca (sadzonki nie zajmują parapetów, wystawiamy je na zewnątrz i temat do wiosny zamknięty),

  • nie wymaga specjalistycznych inspektów, szklarni, tuneli,

  • skraca oczekiwanie na rośliny (roślina gotowa i kwitnąca w pierwszym sezonie),

  • dają namiastkę prac ogrodniczych w jałowym, zimowym okresie :).
Przyniosłam ziemię, jak się okazało całkowicie zamarzła, trzeba więc było poczekać. Przejrzałam i przygotowałam pojemniczki do wysiewy: multiplaty, opakowania po margarynie, pieczarkach itp. Kiedy ziemia rozmarzła okazało się, że była nie tylko zamarznięta ale i kompletnie sucha, a że zawierała sporo torfu gdybym chciała podlać wysiane nasionka po wypełnieniu pojemników, woda długo unosiła by się na powierzchni słabo nawadniając oraz przemieszczając mozolnie, równomiernie porozkładane maleńkie nasionka. Mogłaby także, zgrozo, zupełnie je wypłukać, gdyby woda przelała się górą naczynia. Do tego nie można dopuścić. Nie zależnie jak dziwnie to zabrzmi siewy rozpoczęłam więc od podlania ziemi, zresztą co w tym dziwnego, w szkółce każdego dnia kiedy sadzimy rośliny ktoś spędza dobre 2-3 godziny stojąc z wężem nad stosem przygotowanej do sadzenia ziemi. Taką spuszoną, torfową ziemię najlepiej podlać mocnym zraszaczem, ja mam taki 2litrowy z pompką, lub konewką z sitkiem gdyż jeśli wylejemy wodę z butelki lub z węża woda w najlepszym wypadku wpadnie w sam środek kopca i spłynie na jego spód, w gorszym, spłynie jak lawa po zboczu wulkanu. I w jednym i w drugim wariancie efekt będzie taki sam, ziemia nadal sucha, a dookoła mnóstwo wody i błota. Podlewamy więc lub zraszamy powoli i mieszamy podłoże z wodą, aby woda zdążyła wsiąknąć i posklejać cząsteczki podłoża. W ogóle to robienie czegokolwiek z wysuszona na wiór ziemią, to tylko niepotrzebne dodawanie sobie pracy.
multiplaty, wielodoniczki, rozsada, nasiona, siew nasionNasionka - są, pojemniki - są, ziemia - gotowa. Siejemy. Rośliny o nasionach wielkości ziarnka soli wysiałam rzutowo, do pojemników po pieczarkach i margarynie, natomiast te które dało się oddziel i pojedynczo wziąć w palce wysiałam w multipalety po 2-3 sztuki w jedną komórkę. Po rozłożeniu nasionek, wcisnęłam je w podłoże, lekko przyprószyłam cienką warstwą ziemi i jeszcze raz, dokładnie podlałam przy pomocy zraszacza.

Warto zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, na opakowaniu szukam informacji o sposobie siewu, a dokładnie sprawdzam czy, konkretna roślina potrzebuje światła do stymulacji kiełkowania, jeśli jest ono konieczne, nasionek nie przykrywam ziemia a jedynie dociskam do podłoża. Po drugie, uzupełniając pojemniki ziemią zawsze zostawiam co najmniej 1 cm wolnej przestrzeni między krawędzią doniczki a podłożem, oczywiście w małych pojemnikach jest to odpowiednio mniej, w multiplatach to w praktyce jest maksymalnie 5mm. Po co? Po to, aby ułatwić sobie podlewanie, jeśli zostawimy takie obrzeże z doniczki woda podczas podlewania zatrzyma się na tej barierze, spokojnie wsiąknie i zdąży odżywić roślinę.

Ah jeszcze jedno! koniecznie, ale to bezwzględnie podpisuj każdy pojemnik, najlepiej sprawdzają się wodoodporne, plastikowe tabliczki które można wykonać z plastikowych opanowań (np. po dużym jogurcie), na których piszemy dobrym, permanentnym, wodoodpornym , najlepiej czarnym markerem. Te tańsze nadające się do pisania po plastikowej powierzchni oraz kolorowe (niebieskie, czerwone) pod wpływem promieni słonecznych potrafią całkowicie wyblaknąć już po miesiącu. Dobrym pomysłem jest także używanie miękkiego ołówka - zaskakujące ale sprawdzone. Można pisać bezpośrednio na opakowaniach, można za pomocą gumki recepturki przymocować opakowanie po nasionach, nie którzy ustawiają pojemniczki z wysiewami na opakowaniach po nasionach, co u mnie kompletnie się nie sprawdza, ale pewnie jest to kwestia organizacji. Nie ważne jaką metodę wybierzesz, podpisz rozsadę a oszczędzisz sobie zamieszania i nie zawsze miłych niespodzianek.

Na koniec przygotowane wysiewy wynosimy na zewnątrz, ustawiamy na balkonie, trawie, pustych grządkach w warzywniku, tam gdzie mamy miejsce, i gdzie, jeśli spadnie śnieg, nikt ich nie zadrepcze.

I czekamy na wiosnę i pierwsze kiełki. Dobrze co jakiś czas, przy suchej pogodzie, sprawdzić czy pojemniki nie wyschły, ale jeśli na pojemnikach leży śnieg albo pada na nie deszcz, podlewanie nie będzie potrzebne.

Moje bylinki stoją na balkonie, a że na balkonie mam także karmik dla ptaków, który ma wielu gości, na wszelki wypadek zabezpieczyłam nasionka siatką na komary:) oraz gałązkami. Nie raz widziałam jak wróble poszukiwały karmy w stojących na balkonie doniczkach z truskawkami.
zasiewy multiplaty, rozsada wiosna

Według opisu Pani Marianny, bylinki bez problemu wykiełkują i późną wiosną będzie je można wysadzić w ogrodzie, a większość z nich powinna zakwitnąć w tym samym roku. Zgłębiając temat spotkałam dużo pozytywnych , potwierdzających skuteczność tej metody komentarzy więc już niecierpliwie wypatruję pierwszych kiełków i planuje :D.

Muszę sprawdzić czy w ten sam sposób można wysiewać rośliny dwuletnie,np. bratki i naparstnice.

Pięknie będzie.


Komentarze