Tykwa
2009
podejście pierwsze
allegro + brazylijska bestia + niżańskie grunty
Nasiona w ziemię buch, słońce zamówione, konstrukcje wspierające zamontowane więc czekamy...
Krzaczor rósł jak szalony ale z owocami się nie spieszył, początkowo jedynymi znakami, że można mieć nadzieje na tykwowe świeczniki były liczne, białe, pojawiające się wieczorem kwiatuszki a wyglądały one tak:)
[caption id="" align="aligncenter" width="150"]
Kwiat tykwy w nocnym image[/caption]to tez jak tylko coś się wykluło zostało obchuchane, obfotografowane a początkowo wyglądało tak
[caption id="" align="aligncenter" width="150"]
Tykwulka[/caption]a jak już urosło wyglądało tak
[caption id="" align="aligncenter" width="225"]
Prawie dojrzała Tykwa[/caption]Rosła sobie rosła, aż przerosła sama siebie, konstrukcja nie wytrzymała i pewnego pięknego, październikowego dnia runęła a owoce dostały przydział na zabiegi wysuszające tuż obok pieca. I tak sobie wisiały, drewniały, po tajniaku zaciągały się dymem tylko zamiast się uwędzić, po cichutku hodowały w środku grzyba, i w grzyba ostatecznie się zmieniły, zmiękły, zmokły i spadły.
Baj, baj. Za rok się na pewno uda:)
[caption id="" align="aligncenter" width="300"]
Zimowe gniazdo[/caption]
Komentarze
Prześlij komentarz